11.06.2025
11 czerwca 2025 r. w Powiatowej Bibliotece Publicznej w Krasnymstawie odbyło się wręczenie nagród w XXII powiatowym konkursie literacko - plastyczny "LEGENDY ZIEMI KRASNOSTAWSKIEJ". Naszą szkołę - w kategorii literackiej - reprezentowały dwie uczennice z klasy IV: Lidia Łagoda i Kinga Hałas, które pracowały pod opieką p. Marzeny Blangiewicz. Spośród wielu prac - komisja konkursowa nagrodziła Lidię, przyznając jej główną nagrodę i zamieszczając ową legendę w zbiorku, który wzbogacił naszą szkolną bibliotekę.
Cieszy nas bardzo sukces Lidki, której serdecznie gratulujemy, a poniżej prezentujemy tekst nagrodzonej pracy.
M.Bl.
,,Skąd się wzięła nazwa Tarzymiechy”
Dawno, dawno temu, żyła sobie piękna słowiańska księżniczka o imieniu Tara. Pewnego razu przejeżdżała karetą z Wołynia do Lublina, gdy nagle rozpętała się straszna burza. Wiatr szalał, łamał gałęzie, przewracał drzewa! Spłoszone konie zerwały się z zaprzęgu, a kareta wraz z Tarą - wpadła do rzeki Wieprz… Ponoć wszyscy mieli się potopić! Jakież było zdziwienie, kiedy następnego dnia piękną dziewczyną - ledwo żywą - znalazł pewien chłopak o imieniu Miech. Młodzieniec ów wraz z ojcem wykuwał w pobliskiej wsi miechy. Był to fach przekazywany z pokolenia na pokolenie w tej rodzinie i dlatego ojciec Jan nazwał syna ,,Miech’’. Mężczyzna – widząc, że białogłowa żyje - niezwłocznie zabrał nieznajomą do swojej chaty, zaopiekował się nią, karmił oraz opatrywał rany. Niewiasta przez długi czas była nieprzytomna, ale w końcu otworzyła oczy i od razu zakochała się w Miechu! Oczywiście była to miłość z wzajemnością.
Kiedy Tara odzyskała świadomość i nabrała sił - przekonała Miecha, że powinni wziąć ślub. Pojechali więc do rodziców dziewczyny. Jednak ci nie zgodzili się na ożenek, gdyż Miech był zwykłym wieśniakiem. Nie interesowało ich to, że to dobry człowiek i uratował ich córkę przed śmiercią. Nie chcieli oni ich pobłogosławić…
Tara postanowiła sprzeciwić się woli rodziców i wróciła z Miechem do jego chaty. Rodzice chłopca pokochali dziewczynę jak własną córkę i zgodzili się na ich ślub. Po dwóch miesiącach wesele było już zaplanowane. Szczęśliwa para pobrała się… Młodzi żyli zgodnie, szanowali się i kochali, jednocześnie ciężko pracując. Zawsze jednak pamiętali, aby ,,dzień święty święcić”. Po ośmiu latach mozolnej pracy małżonkowie -Tara oraz Miech- kupili wieś z kilkoma zagrodami, ale bez nazwy…
Długo się zastanawiali - jak ją nazwać. W końcu wymyślili - ,,Tarymiechy’’. Wszystko układało się pomyślnie, jednak w domu młodych brakowało jednego…płaczu małego dziecka. Ludzie szeptali, że to klątwa rodziców dziewczyny, którzy nie błogosławili tego małżeństwa. Tara, każdego wieczora wymykała się jednak na pagórek za wsią, gdzie stała figurka Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia i żarliwie modliła się, aby zostać pobłogosławiona. Jakaż radość zapanowała w ich domu, kiedy okazało się, że jej prośby zostały wysłuchane! Z czasem młodym urodziły się trzy córki. Kiedy dorosły, ziemie zostały podzielona na trzy części – Pierwsze dla pierwszej córki, Drugie dla drugiej i Trzecie – dla trzeciej córki czyli po jednej dla każdej z nich. Podział ten funkcjonuje po dzień dzisiejszy…a nazwę miejscowości z czasem uproszczono w wymowie i od tej pory brzmi ,,Tarzymiechy’’.
Wszystko skończyło się szczęśliwie, a ponoć Tara i Miech ,,z góry” zerkają na naszą wieś…., dlatego tak prężnie ciągle się rozwija!
A ja mam nadzieję, że tak już będzie zawsze !
Lidia Łagoda